Lider
"Solidarności" Piotr Duda gwałtownie protestuje przeciw
planom wprowadzenia możliwości, by pracownik pracował sześć dni
w tygodniu. W tym samym czasie w kopalni Mysłowice-Wesoła dochodzi
do wypadku. Jeden z górników ginie na miejscu, następni umierają
w kolejnych dniach. Okazuje się, że górnicy w tej kopalni
pracowali normalnie na etacie, oprócz tego w dodatkowe dni, soboty,
w ramach spółdzielni stworzonej przez... działaczy "Solidarności".
Piotr Duda
protestując przeciw zmianom prawa, powołuje się oczywiście na
ochronę rodziny. Te same wartości nie są już tak ważne, jak na
pracy w dni dodatkowe może zarabiać podmiot prowadzony przez samą
"Solidarność". Obłuda wszystkich związków zawodowych
jest taka sama. ZNP do ostatniej kropli krwi broni karty nauczyciela.
W szkole prowadzonej przez sam ZNP karta nauczyciela oczywiście nie
obowiązuje.
Patrząc na
działalność "Solidarności" z punktu widzenia
obowiązującego prawa, trudno nie dostrzec pewnej analogii. Ustawa o
działalności lobbingowej w procesie stanowienia prawa definiuje, iż
w rozumieniu ustawy działalnością lobbingową jest każde
działanie prowadzone metodami prawnie dozwolonymi zmierzające do
wywarcia wpływu na organy władzy publicznej w procesie stanowienia
prawa. A dalej, że w rozumieniu ustawy zawodową działalnością
lobbingową jest zarobkowa działalność lobbingową prowadzona na
rzecz osób trzecich w celu uwzględnienia w procesie stanowienia
prawa interesów tych osób.
Czy działalność
pana Dudy na rzecz kolegów z "Solidarności" prowadzących
spółdzielnię na "Wesołej" jest działalnością
lobbingową? Zarobkową? Spółdzielnia nie jest prowadzona w celach
charytatywnych. Same związki zawodowe też zdają się istnieć
głównie po to, by pobierać składki i żeby ich kierownictwo
otrzymywało sowite wynagrodzenia.
Jak dalej mówi
ustawa, Podmiot, który wykonuje czynności wchodzące w zakres
zawodowej działalności lobbingowej bez wpisu do rejestru, podlega
karze pieniężnej w wysokości od 3 000 zł do 50 000 zł. Jeżeli
nawet to co robi "Solidarność" nie jest wprost tym, o
czym mówi przepis, zasada jest podobna. Jeden podmiot, powołując
się na szczytne motywy, wpływa na proces legislacyjny, a okazuje
się, iż skutkiem tego są bardzo konkretne korzyści majątkowe.
Jeszcze gorzej, związki zawodowe mają wiele przywilejów
uczestnictwa w życiu publicznym. Co zrobić, gdy nadużywają ich
tak naprawdę dla ochrony zysków osiąganych przez inne podmioty,
ale powiązane personalnie?
Czy możliwość
sześciodniowego tygodnia pracy to pomysł dobry, czy niedobry, to
sprawa oddzielna. Po tym, co się wydarzyło, ustawodawca powinien
zająć się przede wszystkim pozycją związków zawodowych.
Niestety, istnieje obawa, że jak zwykle zabraknie odważnych.
Związki zawodowe nadal bezkarnie będą demolować polskie prawo,
powołując się na najbardziej wzniosłe idee. O co chodzi im
naprawdę, właśnie mieliśmy okazję zobaczyć.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz