wtorek, 22 lipca 2014

Zakażą krytyki obowiązującego prawa?


Rzeszowski szpital Pro Familia wszczął kolejne postępowanie sądowe przeciw obrońcom życia. Tym razem sprawę cywilną, o ochronę dóbr osobistych. Szpital domaga się, by obrońcy życia opublikowali na łamach lokalnych gazet przeprosiny za to, iż twierdzili, że „w szpitalu dochodziło do zabijania dzieci”.
Przyznają, że dokonywali aborcji. Chodzi im o to, że wypracowali technikę aborcji bez konieczności zabijania? Czy może raczej, że jakkolwiek aborcja jest zabiciem dziecka, to obrońcom życia nie wolno o tym mówić?
Sytuacja przypomina trochę tę z dowcipu. Kowalski powiedział, że Nowak jest idiotą. Sąd nakazał przeproszenie Nowaka. Kowalski publikuje oświadczenie: „Bardzo przepraszam pana Nowaka za to, że jest idiotą”. Rzeszowscy obrońcy życia mocą wyroku sądu będą musieli przeprosić Pro Familię za to, że w szpitalu tym zabijane są dzieci? Sąd będzie musiał rozważyć dwa problemy. Po pierwsze, czy istotą zabiegu aborcyjnego jest zabicie dziecka? Po drugie, jeżeli jest to zabicie dziecka, czy obrońcom życia wolno o tym mówić?
Tak naprawdę Pro Familia oczekuje chyba wyroku, który przesądzi, iż nie wolno krytykować nikogo, kto działa zgodnie z prawem stanowionym. Prawo dopuszcza w niektórych przypadkach zabijanie dzieci, więc szpital, który wykonuje przepisy, nie może ponosić konsekwencji w postaci negatywnego postrzegania. Nikt nie może mówić, że zabijają dzieci, skoro zabijanie dzieci jest zgodne z prawem.
Zakłada to ukryte założenie o prymacie prawa stanowionego nad moralnością. Jeżeli prawo dopuszcza niemoralność, nikt nie może powoływać się na zasady etyczne. Jeżeli sąd zdecyduje się wydać wyrok, jakiego zdaje się oczekiwać Pro Familia, polscy parlamentarzyści będą mogli wypłynąć na jeszcze szersze wody, niż dziś. Przecież co by nie uchwalili, nikt nie będzie mógł publicznie mówić, że to absurd. Na razie, będzie mógł sobie jeszcze to pomyśleć. 

czwartek, 10 lipca 2014

Czy lekarz powinien odpowiadać za to, że chciał zabić?


Koncepcja propagandowa realizowana przy okazji sprawy prof. Chazana jest charakterystyczna. Próbuje się Polakom wmówić, iż alternatywą było urodzenie chorego dziecka, które wkrótce umrze, albo uniknięcie tego. Próbuję się sprawę stawiać tak, jakby to Chazan był odpowiedzialny za to, że dziecko urodziło się chore. Tymczasem alternatywą nie było urodzenie zdrowego dziecka, tylko zabicie go przed narodzeniem.

W rzeczywistości w głosach lewicy skierowanych do strony konserwatywnej, katolickiej, słychać odwieczny zarzut: czemu wasz Bóg pozwala w ogóle na to, że powoływane są do życia chore dzieci, skazane na śmierć? Mamy tu więc w czystej postaci istotę sporu strony konserwatywnej i rewolucyjnej. Skoro świat nie jest na miarę naszych oczekiwań, człowiek musi go swoimi siłami naprawić. Instrukcja obsługi jak to uczynić są przepisy prawa, co należy uczynić, by złą konstrukcję świata zmienić.

Przepis jest bardzo prosty. Należy zabić dziecko przed narodzeniem tak, by nie urodziło się chore. Tragiczny przypadek jest intensywnie nagłaśniany, bo daje szansę zasiania wielu ludziom wątpliwości. Skoro dziecko jest chore tak, że nie będzie zdolne do samodzielnego życia, umarło po kilku dniach, to po co je skazywać na takie życie, matkę na poród. Opinii publicznej nie szczędzi się drastycznych opisów wad, jakimi dotknięte było dziecko.

Byłoby to zapewne mniej przekonujące, gdyby próbowano ludziom rzecz pokazać od strony prawnej. Mamy do czynienia z regulacją typu: w sytuacji "x" osoba "y" jest upoważniona do stwierdzenia, czy dla osoby "z" lepiej jest żyć, czy umrzeć. Kto tak naprawdę wie, czy nawet najbardziej chore, niezdolne do życia dziecko wolałoby, choć kilka dni żyć, czy nie?

W praktyce prawie nigdy nie chodzi o przypadki skrajne. Obecnie obowiązujące przepisy prawa są wykorzystywane do rozstrzygania przez żyjących, czy prawo do życia mają nawet nie dzieci chore, ale podejrzewane o to, że mogą być chore. Nie chore tak, iż zapewne umrą w ciągu kilku dni po porodzie, ale mogące żyć bardzo długo i często szczęśliwie, jednak obciążone jakąś niedoskonałością, np. jak przy zespole Downa.

Dziś obciąża się prof. Chazana odpowiedzialnością za to, że nie chciał zabić dziecka, które było tak chore, iż nie miało szans na życie. Nasza strona powinna zadać pytanie o sytuacje odwrotne. Co z odpowiedzialnością tych, którzy gotowi byli zabić dzieci przed narodzeniem, a wbrew ich diagnozie narodziły się one jednak zdrowe lub prawie zdrowe. Czy tacy lekarze mogą się skutecznie powoływać na to, że działali legalnie w granicach prawa?

niedziela, 6 lipca 2014

Czy SLD dopuszcza się szantażu?


- Jeśli Hanna Gronkiewicz-Waltz nie odwoła w poniedziałek prof. Chazana, we wtorek SLD złoży w prokuraturze zawiadomienie w związku z niedopełnieniem obowiązków przez prezydent Warszawy - zapowiedział w Radiu Zet sekretarz generalny Sojuszu Krzysztof Gawkowski”.

Zgodnie z art. 191 § 1 kodeksu karnego: Kto stosuje przemoc wobec osoby lub groźbę bezprawną w celu zmuszenia innej osoby do określonego działania, zaniechania lub znoszenia, podlega karze pozbawienia wolności do lat 3. Jak wyjasnia art. 115 § 12 tegoż kodeksu, groźbą bezprawną jest również groźba spowodowania postępowania karnego. Czy stawiając w ten sposób sprawę, sam Gawkowski nie popełnił przestępstwa szantażu?




sobota, 5 lipca 2014

Czy w Polsce istnieje obowiązek zawierania znajomości?

Profesor Chazan i prowadzony przez niego szpital zostali ukarani karą finansową za to, iż pacjentce nie wskazano lekarza, który podejmie się dokonania aborcji. Nie wiadomo, w jakiego wyniku postępowania doszło do takiego orzeczenia, jakie jest jego uzasadnienie.

O jaką procedurę by nie chodziło, w każdym przypadku pojawi się z pewnością to samo pytanie. Skoro prof. Chazan wyjaśnił, iż nie wskazał lekarza, który podejmie się dokonania aborcji, bo żadnego takiego lekarza nie zna, to z czego miałby wynikać obowiązek prof. Chazana, żeby takiego lekarza znać? Jeżeli ma taki obowiązek, to jakimi środkami prawnymi dysponuje, by go wykonać? Istnieje administracyjna procedura zawierania takiej znajomości? A może jest to roszczenie o charakterze cywilnoprawnym?

Kierunek myślenia jest bardzo inspirujący. Za kilka dni polskie państwo może wymyślić sobie na przykład, że każdy nauczyciel ma obowiązek znać krawcową, a każda sprzedawczyni ślusarza. Za niedopełnienie obowiązków, wysoka kara finansowa. Jeszcze lepiej, jak pójdą w kierunku obowiązków związanych z preferencjami seksualnymi, co stwarza szerokie spektrum możliwości przyuczania Polaków by wreszcie stali się odpowiednio nowocześni. Wszystko to gdzieś łączy się z obłędem parytetów, walki o równe prawa i w ogóle przekonania, iż świat jest pomyślany źle, ale wysiłkiem ludzkości, która ureguluje wszystko od nowa, można go poprawić.

Postaramy się zdobyć orzeczenie, którym nałożono karę na prof. Chazana. Wówczas może niektóre z powyższych zagadek zostaną rozwiązane. Wiele wskazuje jednak na to, iż pojawi się mnóstwo nowych pokazujących paradoksalność świata, który stara się stworzyć lewica.



O co nam chodzi


Każdego dnia w naszej rzeczywistości rozgrywają się konflikty, których raczej nigdy nie uda się rozwiązać. Lekarze ogłaszają deklarację życia, a są tacy, którzy uważają, iż każdy może od nich żądać by, dokonywali zabiegów aborcyjnych. Pogląd o tym, iż małżeństwo to nierozerwalny związek kobiety i mężczyzny zderza się z innym, w myśl którego równie dobry jest związek kogokolwiek z kimkolwiek, a być może niedługo nawet z czymkolwiek. Jeżeli Bóg jest osobą, a nawet trzema, na dodatek obecną zawsze i wszędzie, nie należy Go obrażać. Jak pogodzić to z przekonaniem tych, którzy sądzą, iż tego rodzaju osób nie ma, w związku z czym bezsensowne jest chronienie ich praw? Itd, itd.

W życiu społecznym wszystkie tego rodzaju spory przybierają postać prawa. Przepisy opisują relacje między ludźmi. Czy możliwe jest takie stanowienie prawa, by każdy definiował sposób budowania więzi z innymi według własnego widzimisię? Raczej wątpliwe, bo prawo dotyczy właśnie tego, co wspólne. W najbardziej klasycznym przykładzie, jeśli jedni zadeklarują jeżdżenie prawą stroną, inni lewą, nastąpi kataklizm drogowy i nikt nie dojedzie nigdzie.

Podkarpacki Instytut Konserwatywny to grupa prawników, którzy w aktualnych sporach cywilizacyjnych opowiadają się po stronie tradycyjnej. Prawo opisujące relacje międzyludzkie według zasad, które od stuleci tworzyły Europę, było lepsze, adekwatniej oddawało rzeczywistość. Lewicowa rewolucja, która od kilku stuleci usiłuje przetworzyć społeczeństwa według różnych wymyślonych koncepcji, to kiepski pomysł. Prawo tworzone dla realizacji tych koncepcji bywa raz śmieszne, raz straszne. O tym zamierzamy tu pisać.